Damian Sobota
2006-08-12 14:09:04 UTC
Witam!
Kazimierz Kuratowski zdefiniował parę uporządkowaną w następujący sposób:
<a,b> := {{a},{a,b}}.
Zastanawiam się, dlaczego przyjął taką a nie inną definicję. W ten sposób
niekażda para jest zbiorem dwuelementowym: jeśli a=b, to mamy zbiór 1-elementowy:
<a,b> = <a,a> = {{a},{a,a}} = {{a},{a}}={{a}}.
Dlaczego zatem nie przyjęto definicji prostszej:
<a,b> := {a,{b}}?
Wtedy, jeżeli a=b, to dalej mamy zbiór 2-elementowy o wyróżnionym explicite
poprzedniku i następniku:
<a,b> = <a,a> = {a,{a}}.
Dla przypadku a=b definicja Kuratowskiego nie jest już tak naturalna (jest
wręcz enigmatyczna).
AFAIK, zwyczajowo przyjmuje się następującą rekurencyjną definicję krotek
n-elementowych (n-tek, ciągów n-elementowych):
<a1,a2,a3> := <a1,<a2,a3>>
<a1,a2,a3,...,an> := <a1,<a2,a3,...,an>>
Niech n=3. Przyjmując definicję K. Kuratowskiego otrzymujemy taką oto
nieczytelną definicję 3-ki (nie mówiąc już o n-tkach, gdy n>3):
<a,b,c> = {{a},{a,{{b},{b,c}}}}.
Jeżeli zaś a=b=c, to mamy sytuację jeszcze gorszą (mnogość nawiasów!):
<a,b,c> = <a,a,a> = {{a},{a,{{a},{a,a}}}} = {{a},{a,{{a},{a}}}} =
{{a},{a,{{a}}}}.
W przypadku definicji: <a,b> := {a,{b}}, zapis jest zgrabniejszy:
<a,b,c> = {a,{b,{c}}}.
Jeżeli a=b=c, to mamy:
<a,b,c> = <a,a,a> = {a,{a,{a}}}
i cały czas wszystko jest czytelne.
Definicja K. Kuratowskiego nie pozwala na definicję ciągów 1-elementówych (<a>
:= ?). Definicja prostsza zaś umożliwia to w sposób naturalny:
<a> := {a}.
(Ciąg 1-elementowy można zatem utożsamiać z singletonem). I dalej, zbiór pusty
to będzie ciąg 0-elementowy:
< > := {}.
Definicja ciągu 0-elementowego przydaje się do zdefiniowania pojęcia słowa
pustego. Słowa bowiem możemy definiować jako ciągi n-elementowe (wtedy słowo
puste jest ciągiem pustym, a zatem zbiorem pustym).
Powtórzę zatem pytanie: dlaczego K. Kuratowski zdefiniował parę uporządkowana
w taki a nie inny sposób?
(BTW, w jakiej pracy Kuratowski poraz pierwszy podał ową definicję?)
Pozdrawiam,
Damian Sobota.
Kazimierz Kuratowski zdefiniował parę uporządkowaną w następujący sposób:
<a,b> := {{a},{a,b}}.
Zastanawiam się, dlaczego przyjął taką a nie inną definicję. W ten sposób
niekażda para jest zbiorem dwuelementowym: jeśli a=b, to mamy zbiór 1-elementowy:
<a,b> = <a,a> = {{a},{a,a}} = {{a},{a}}={{a}}.
Dlaczego zatem nie przyjęto definicji prostszej:
<a,b> := {a,{b}}?
Wtedy, jeżeli a=b, to dalej mamy zbiór 2-elementowy o wyróżnionym explicite
poprzedniku i następniku:
<a,b> = <a,a> = {a,{a}}.
Dla przypadku a=b definicja Kuratowskiego nie jest już tak naturalna (jest
wręcz enigmatyczna).
AFAIK, zwyczajowo przyjmuje się następującą rekurencyjną definicję krotek
n-elementowych (n-tek, ciągów n-elementowych):
<a1,a2,a3> := <a1,<a2,a3>>
<a1,a2,a3,...,an> := <a1,<a2,a3,...,an>>
Niech n=3. Przyjmując definicję K. Kuratowskiego otrzymujemy taką oto
nieczytelną definicję 3-ki (nie mówiąc już o n-tkach, gdy n>3):
<a,b,c> = {{a},{a,{{b},{b,c}}}}.
Jeżeli zaś a=b=c, to mamy sytuację jeszcze gorszą (mnogość nawiasów!):
<a,b,c> = <a,a,a> = {{a},{a,{{a},{a,a}}}} = {{a},{a,{{a},{a}}}} =
{{a},{a,{{a}}}}.
W przypadku definicji: <a,b> := {a,{b}}, zapis jest zgrabniejszy:
<a,b,c> = {a,{b,{c}}}.
Jeżeli a=b=c, to mamy:
<a,b,c> = <a,a,a> = {a,{a,{a}}}
i cały czas wszystko jest czytelne.
Definicja K. Kuratowskiego nie pozwala na definicję ciągów 1-elementówych (<a>
:= ?). Definicja prostsza zaś umożliwia to w sposób naturalny:
<a> := {a}.
(Ciąg 1-elementowy można zatem utożsamiać z singletonem). I dalej, zbiór pusty
to będzie ciąg 0-elementowy:
< > := {}.
Definicja ciągu 0-elementowego przydaje się do zdefiniowania pojęcia słowa
pustego. Słowa bowiem możemy definiować jako ciągi n-elementowe (wtedy słowo
puste jest ciągiem pustym, a zatem zbiorem pustym).
Powtórzę zatem pytanie: dlaczego K. Kuratowski zdefiniował parę uporządkowana
w taki a nie inny sposób?
(BTW, w jakiej pracy Kuratowski poraz pierwszy podał ową definicję?)
Pozdrawiam,
Damian Sobota.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/